Służby weterynaryjne ustalają przyczyny pojawienia się ognisk rzekomego pomoru drobiu w województwie lubelskim. Tam, gdzie stwierdzono tę chorobę, trzeba było między innymi wybić przechowywane w nich kury.
CZYTAJ: Pomór w Lubelskiem. Śmiertelna chroba znów uderzyła
– W naszym regionie ostatnio wykryto dwa ogniska tej choroby – mówi Monika Michałowska z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie. – 21 stycznia zostało wykryte trzecie ognisko tej choroby w 2025 roku. Znajdowało się w miejscowości Rogożnica-Kolonia, w gminie Międzyrzec Podlaski. Dotyczy ono gospodarstwa komercyjnego, w którym było utrzymywanych prawie 34 tysiące kur rzeźnych. Dzień później zostało stwierdzone czwarte ognisko w niedużym gospodarstwie, w tak zwanym chowie przyzagrodowym, w którym było utrzymywanych kilkadziesiąt sztuk drobiu różnych gatunków.
Chorobę wywołuje wirus przenoszony przez dzikie ptactwo. Jej wystąpienie wiąże się z koniecznością likwidacji całego stada drobiu w danym gospodarstwie i dezynfekcją kurników.
CZYTAJ: Rzeczyca: potwierdzono ognisko rzekomego pomoru drobiu
W całym regionie obowiązuje rozporządzenie wojewody lubelskiego w sprawie szczepień przeciwko rzekomemu pomorowi drobiu. Hodowcy drobiu mają obowiązek niezwłocznego szczepienia kur i indyków.
Zakłady wylęgu drobiu mają szczepić jednodniowe pisklęta przed ich wysyłką do hodowców. Jednocześnie firmy mają zakaz wprowadzania do hodowli nieszczepionych ptaków.
Rolnicy, których hodowla drobiu została zlikwidowana, a następnie zutylizowana mają otrzymać rekompensaty.
MaTo / opr. AKos
Fot. pixabay.com