Technikum hodowli koni w Janowie Podlaskim z założenia miało być kuźnią kadr janowskiej stadniny. Niestety w tym roku nie utworzono pierwszej klasy, gdyż nie było chętnych. Jaka jest przyszłość szkoły i co można zrobić, aby jej oferta była przyciągała uczniów?
Jednym z powodów nieudanej rekrutacji był niż demograficzny, który dotknął zwłaszcza w tym roku pierwsze klasy. A to problem ogólnopolski.
– Nie zamierzamy się poddawać. Wznowimy rekrutację na przyszły rok szkolny. Informacje o szkole pojawią się w całym kraju – mówi dyrektor szkoły Jarosław Dubisz. – Przede wszystkim kierunek technik hodowca koni dotyczy nieprzypadkowych uczniów. Do tej klasy trafiają uczniowie, którzy są pasjonatami, czyli wiedzą, co ich czeka w przyszłości. Tutaj nie ma możliwości, żeby zajęcia odbywały się tylko w salach dydaktycznych, czy w budynku szkoły – to na zajęciach praktycznych uczniowie uczą się najwięcej.
Szkoła nie jest już tak atrakcyjna dla uczniów jak dawniej?
Profesor nauk rolniczych Krystyna Chmiel uważa, że zawsze można zrobić coś więcej.
– Trzeba uczynić tę szkołę atrakcyjną dla młodzieży z całej Polski. Pamiętam czasy, kiedy przyjeżdżała tu młodzież nawet z okolic Szczecina. Technikum istniało u boku sławnej stadniny, będącej legendą, polskim oknem wystawowym, jaką jest Janów Podlaski. I rzeczywiście wtedy były tam prowadzone rzeczy atrakcyjne dla młodzieży i ta młodzież miała perspektywy. Jeżeli ktoś np. nauczył się prezentowania koni i dobrze mu to szło, to mógł nawet objechać cały świat i reprezentować Polskę.
Dyrekcja szkoły uważa, że współpraca ze stadniną w Janowie Podlaskim, gdzie odbywają się zajęcia praktyczne, odbywa się wzorcowo. O tym, czego mogą nauczyć się tam uczniowie, mówi główny hodowca stadniny Weronika Sosnowska.
– W ciągu całego roku kalendarzowego dzieje się tu bardzo wiele rzeczy. Można nabyć wiele praktycznych doświadczeń jeżeli chodzi o żywienie koni, pielęgnację, rozród, czy też uczestniczyć w przygotowaniach do organizacji Święta Konia Arabskiego.
Uczniowie nie zgłosili się do technikum także z innych powodów
– Wiele osób, szczególnie od Wisły na zachód ma o naszym terenie i o naszych miejscowościach bardzo negatywne zdanie – twierdzi Jarosław Dubisz. – Wydaje im się, że blisko granicy stacjonują wojska, wozy bojowe, czołgi itd. To jest oczywistą nieprawdą. Wiele osób przyjeżdża do Janowa i się dziwi, że tutaj nic się nie dzieje i że praktycznie nic się nie zmieniło od dawien dawna. Funkcjonariusze straży granicznej jeżdżą na granicę, pracują według swoich zasad, mają do pomocy WOT czy wojsko i jest bardzo bezpiecznie. Nie ma żadnych obaw jeżeli chodzi o szkołę i inne instytucje.
– Ja uważam, że to wynika z tego, że w tym momencie większe jest ukierunkowanie na pracę w określonych godzinach i bardzo dobrych warunkach – zauważa Weronika Sokołowska. – A praca ze zwierzętami jest dosyć niewdzięczna jeżeli chodzi o godziny pracy czy święta, zarówno w przypadku specjalizacji technik hodowca koni jak i zootechnik, czy lekarz weterynarii. Tutaj widać, że te kierunki nie są aż tak mocno obkładane.
CZYTAJ: Jedyne takie w Polsce. Stowarzyszenie „Wspólny Świat” świętuje urodziny
Absolwenci technikum mogą znaleźć pracę w stadninie na stanowisku masztalerza.
– Oczywiście to jest zakład pracy, który musi wykonywać swoją pracę na co dzień, ale uczniowie tam trafiają i są również pracownikami. Aktualnie około 5-6 uczniów pracuje też w stadninie koni. Nie mówię, że wszyscy, ponieważ część wybiera studia wyższe. Tutaj głównym kierunkiem jest medycyna weterynaryjna. Część idzie do pracy za granicą – dodaje Jarosław Dubisz.
A co o szkole mówią uczniowie?
Wiktoria jest uczennicą 4 klasy technikum.
– Zawsze chciałam tutaj pójść, od kiedy tylko dowiedziałam się o tej szkole. Zarówno zajęcia teoretyczne, jak i praktyczne są ważne. Na zajęciach teoretycznych uczyliśmy się np. o dawkowaniu pasz, różnych rasach. A w zajęciach praktycznych najfajniejszy był chyba ten czas spędzany ze źrebakami i jazda konna. Mamy różne kreatywne zajęcia na jazdach. Cieszę się, że tutaj chodzę, bo mogę się rozwijać bardziej w swojej pasji, kontynuować ją jak będę starsza i mieć z tej pasji pieniądze – mówi Wiktoria.
A wynagrodzenia w stadninie np. dla masztalerzy, jak uważa profesor Chmiel, nie są zadowalające.
Do czterech klas technikum na kierunku technik hodowca koni uczęszcza 40 uczniów. Dodajmy, że część zajęć praktycznych odbywa się w ośrodku w Werchlisiu.
MaT / opr. LisA
Fot. Technikum Hodowli Koni w Janowie Podlaskim