Z trwającymi od dłuższego czasu przymrozkami i suszą hydrologiczną muszą się mierzyć sadownicy w województwie lubelskim. Jak pod tym względem wygląda sytuacja na terenie Południowego Podlasia? Jakie straty ponieśli plantatorzy? O tym z prezesem Sad-Pol Zrzeszenia Producentów Owoców i Warzyw w Polubiczach Stanisławem Daniłosiem rozmawiała Małgorzata Tymicka.
Tegoroczny maj jest wyjątkowo zimny. Tak niskich temperatur nie było od ponad 30 lat. Najbardziej narażone są uprawy owoców. – Drzewo jabłoniowe jest wysokie, powiedzmy 2,5-3 m, a porzeczka jest małym krzewem. Ta porzeczka o dziwo lepiej wytrzymała przymrozki, niż drzewa owocowe – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Daniłoś. – Oczywiście natura sprawiła nam psikusa, że to kwitnienie było wcześniej i przez okres miesiąca non stop byliśmy nękani przymrozkami – dodaje.
W jaki sposób widoczna jest w uprawach owoców niekorzystne oddziaływanie przymrozków? – Zawiązki opadły – tłumaczy Daniłoś. – Pierwsze przymrozki trafiły na początek kwitnienia. Niektóre odmiany jabłoni po prostu na samym starcie zostały wyeliminowane. Zmarzł płatek i dalszy rozwój tych drzewek był niemożliwy. Następnie, nawet jeżeli następne odmiany wchodziły w tę fazę kwitnieniową, napotykały znowu ten przymrozek. On sukcesywnie co kilka dni się pojawiał niespodziewanie – dodaje.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:
Dokładne oszacowanie strat w przypadku jabłoni będzie możliwe za kilka tygodni, w przypadku porzeczek już za tydzień. – Największe szkody dotyczą upraw niektórych odmian jabłoni i mogą wynosić nawet 100 procent – mówi Daniłoś. – W przypadku porzeczek straty mogą sięgać nawet 70 procent – dodaje.
Sad-Pol w Polubiczach zrzesza 35 producentów owoców, którzy prowadzą uprawy na ponad 300 hektarach ziemi.
MaT / opr. PaW
Fot. pixabay.com