– Ta wiosna jest inna niż wszystkie poprzednie. Mamy bardzo niski poziom wody. W tym roku nie widzieliśmy rozlewisk, więc ptaki wodno-błotne poleciały dalej. Część została i próbuje wysiadywać jajka, wychowywać młode, ale ma trudne warunki – mówi Grzegorz Piekarski, dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego.
W ostatnim czasie spadło trochę deszczu w regionie, ale to tylko kropla w morzu potrzeb. Wielomiesięczna susza powoduje straty nie tylko w rolnictwie, ale też w przyrodzie. Czy można temu przeciwdziałać? O tym z dyrektorem Narwiańskiego Parku Narodowego Grzegorzem Piekarskim (na zdjęciu) rozmawia Renata Reda.
Susza w Narwiańskim Parku Narodowym
Rozmowa z dyrektorem Narwiańskiego Parku Narodowego Grzegorzem Piekarskim o aktualnej sytuacji hydrologicznej, wyzwaniach ochrony przyrody i planach rozwoju infrastruktury turystycznej.
Wiosna bez rozlewisk
Wiosna 2025 roku w Narwiańskim Parku Narodowym przebiega pod znakiem suszy.
– Ta wiosna w parku jest inna niż wszystkie poprzednie. Mamy bardzo niski poziom wody. Narew nie wylała, nie było wielkich rozlewisk – mówi dyrektor Grzegorz Piekarski.
Niskie stany wód wpływają bezpośrednio na ptaki wodno-błotne. Cześć z nich, nie znajdując odpowiednich warunków lęgowych, odleciała dalej. – Część została i próbuje wysiadywać jajka, wychowywać młode, ale ma trudne warunki – dodaje.
80 cm mniej w Narwi
Choć w ostatnich dniach spadł deszcz, sytuacja wciąż jest poważna. Poziom wody w rzece jest bardzo niski.
– W korycie głównym Narwi mamy około 80 centymetrów wody mniej niż powinno być o tej porze roku – wskazuje dyrektor parku.
Jednak ostatnie opady przyniosły pewną poprawę, co pozwala spojrzeć nieco bardziej optymistycznie.
Projekty, które mają pomóc
Narwiański Park Narodowy od lat realizuje projekty, których celem jest zatrzymanie wody.
– Niestety, na to, ile mamy wody, nie możemy wprost wpłynąć. Możemy starać się tę wiosenną wodę, jeżeli jest, w jakiś sposób zatrzymać na terenie parku, żeby dłużej z nami pozostała – podkreśla dyrektor.
Wykorzystywane są m.in. progi piętrzące i klapy zwrotne. Teraz park wdraża nowy projekt teledetekcyjny.
– Cały park został zlatany z góry dronami, obfotografowany. Chcemy opracować system gospodarowania wodą – tłumaczy Grzegorz Piekarski.
Planowane są m.in. drobne przetamowania czy przekierowanie wody do nieczynnych starorzeczy.
Mało konfliktów z rolnikami
W przeciwieństwie do innych parków narodowych, Narwiański nie ma problemu z melioracją.
– Większość terenów to nieużytki, koszone przez nas lub zlecane do koszenia. Rowy melioracyjne naturalnie zarosły i nie odprowadzają wody tam, gdzie nie powinny – podkreśla dyrektor.
Turystyka w warunkach suszy
Niski poziom wody utrudnia ruch turystyczny, zwłaszcza na popularnej kładce Waniewo-Śliwno.
– Pomosty pływające powinny być na poziomie gruntu. Są około 80 cm poniżej, więc zwiedzanie jest utrudnione – zauważa dyrektor.
Park inwestuje w infrastrukturę turystyczną. Trwa modernizacja kładki wśród bagien w Kurowie, a planowana jest budowa nowej kładki łączącej Dworek w Kurowie i Młynarzówkę. Będzie liczyła ponad dwa kilometry i przeprowadzi turystów przez różne ekosystemy, z wieżami widokowymi i monitoringiem online.
Ruch turystyczny ukierunkowujemy w te miejsca, które chcielibyśmy pokazać tak, aby ludzie widzieli, co mamy cennego, ale też nie czynili krzywdy przyrodzie.
Edukacja i świadomość
Edukacja to jeden z filarów działania parku.
– Młynarzówka to nasz park w pigułce. Pokazujemy, jak powstał, co jest w nim ważnego, jak funkcjonuje rzeka. To jest miejsce, gdzie pod dachem możemy poczuć przyrodę parku – opowiada Piekarski.
Co ciekawe – jak zauważa – dzieci coraz częściej zwracają uwagę dorosłym na niewłaściwe zachowania, np. pozostawianie śmieci.
RR / red: bs, zmj / opr. MatA (źródło: Polskie Radio Białystok)
Fot. Joanna Szubzda (PRB) – materiał nadesłany