15 koni wytypowano na słynną aukcję koni arabskich Pride of Poland, która odbędzie się w stadninie w Janowie Podlaskim.
Janowska stadnina na aukcję wystawi w tym roku 6 klaczy. Czym kierowano się kierując konie na aukcję? – To jeden z najtrudniejszych i najbardziej odpowiedzialnych zadań – mówi w rozmowie z Radiem Lublin pełniąca obowiązki prezesa stadniny Weronika Sosnowska. – Kierując się wyborem koni, braliśmy pod uwagę ciągłość danych linii rodzin żeńskich oraz dorobek hodowlany i pokazowy – dodaje.
Faworytką i gwiazdą tegorocznej aukcji jest janowska klacz Adelita. – Zadebiutowała jako roczniaczka na ringach pokazowych i została mianowana czempionką Europy klaczek rocznych – opowiada Sosnowska. – Następnie odbyła trening wyścigowy, który też był bardzo udany. Klacz biegała 4 razy i wygrała 3, z czego prestiżową Nagrodę Sasanki. Adelita jest przykładem klaczy pięknej i dzielnej. Takiej, który każdy hodowca oczekuje. Zeszły rok Adelita wzięła szturmem. Wygrała wszystkie pokazy, w których wzięła udział albo po prostu zdobyła miejsca medalowe – dodaje.
Jak listę aukcyjną komentuje hodowca koni, sędzia wyścigów konnych Katarzyna Błesznowska-Korniłowicz? – Dobrze, że tych klaczy jest mniej, bo po latach niepewności i wahań w naszej hodowli, musimy odzyskać markę – twierdzi. – Musimy przede wszystkim przekonać tych kupców, że Polska sprzedaje najlepszy produkt i też w najlepszym możliwym opakowaniu. Tylko to pozwoli nam w przyszłości po pierwsze odbudować markę, po drugie: renomę polskiej hodowli na świecie. A rynek jest w tej chwili bardzo konkurencyjny – dodaje.
– O liście aukcyjnej dyskutowaliśmy z panią prezes już w zeszłym roku – przyznaje były prezes janowskiej stadniny, a obecnie doradca zarządu stadniny Marek Trela. – To nie tylko pieniądze, które uzyskuje firma, są ważne, ale też buduje się reputację instytucji. Jeżeli stadnina jest w stanie sprzedać konia, który potem jest pokazywany, wygrywa pokazy, to buduje prestiż i tym chętniej ludzie będą przyjeżdżać i kupować konie – dodaje.
Stadnina przechodziła wiele perturbacji, były też niepowodzenia z aukcjami. Czy ta sytuacja się poprawia? – Mogę być nieobiektywny – podkreśla Trela. – Z rozmów z moimi zagranicznymi znajomymi wynika, że chyba tak będzie. Teraz zgłaszają się ludzie, którzy przez ostatnie lata nie pokazywali się w Janowie Podlaskim, a już zapowiadają swój przyjazd. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Prezes Weronika Sosnowska jest w tej chwili w niełatwej sytuacji, bo zbiera też efekty – powiedziałbym – chaotycznych decyzji hodowlanych i gospodarczych, jakie były podejmowane w ostatnich latach. Nie jest to łatwe. Trzeba zbudować praktycznie od nowa stado klaczy, gwałtowanie używać ogiery, które nie były używane przez te lata, starając się przedłużać rody. A jednocześnie zaistnieć na rynkach pokazowych – wymienia. – Bardzo wiele zadań, które normalnie wymagają wielu lat. Będziemy robić wszystko, by Janów wrócił na swoje należne miejsce.
Aukcja odbędzie się 10 sierpnia. – Mamy wszyscy bardzo „podwinięte rękawy” – zapewnia Sosnowska. – Wykonawca techniczny zajmuje się aranżacją i projektowaniem wnętrz, wystrojem infrastruktury. Wysyłane są zaproszenia do klientów. Powstaje katalog aukcyjny – dodaje.
– Konie są warte tej ceny – podkreśla pani Ilona z Kazimierza Dolnego, która właśnie odwiedziła stadninę. – Milkę, że będzie też spore zainteresowanie. Jeśli ktoś ma zajawkę w kierunku koni i chce mieć coś takiego, to tylko stąd, tylko z tej jednej stadniny – chyba najstarszej w Polsce.
Jak zapewnia pełniąca obowiązki prezesa janowskiej stadniny Weronika Sosnowska, obecnie zainteresowanie aukcją jest szczególnie ze strony klientów z Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Szwajcarii, Szwecji i Belgii.
MaT / opr. PaW
Fot. Piotr Michalski / archiwum RL