O prawie 4°C średnia temperatura w styczniu była wyższa od średniej wieloletniej, czyli z ostatnich 30 lat. To dane z puławskiej stacji Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa. W ubiegłym tygodniu słupki rtęci sięgnęły kilkunastu stopni, a obecnie notowane są przymrozki. To może mieć negatywne skutki dla upraw.
„Styczeń był bardzo ciepły”
– Średnia temperatura w styczniu wyniosła 2,1°C – mówi Tytus Berbeć z Zakładu Biogospodarki i Agrometeorologii puławskiego instytutu. – Ilość dni ze średnią powyżej 0°C w styczniu to były 24 dni, więc styczeń był bardzo ciepły. Natomiast jeśli chodzi o opad atmosferyczny, to średnia suma opadu wyniosła około 32 mm, więc pokrywa się z wieloleciem. Styczeń nie był suchy, natomiast przez to, że ta temperatura w większości stycznia była powyżej zera, niestety było też parowanie.
Rośliny tracą wypracowaną odporność
– Cały ten okres zimowy mamy taką wegetacje pełzającą roślin ozimych – mówi główny specjalista ds. zbóż i rzepaku Krzysztof Kurus z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. – Od kilku ładnych lat to się powtarza. W tym tygodniu mieliśmy wyjątkową anomalie, w tym sensie te temperatury były wysokie, bo w zasadzie przez tydzień czasu mieliśmy temperatury bardzo dodatnie i faktycznie ta wegetacja dość intensywnie się wznowiła. Mamy białe przyrosty na korzeniach – zarówno na zbożach, jak i na rzepaku. Rośliny chcą żyć, temperatura do tego zmusza, natomiast teraz mamy chłodniejszy okres. Na pewno nie wpływa to dobrze, bo w takim czasie rośliny się rozhartowują, czyli tracą tą wypracowaną odporność, to zahartowanie.
– Myślę, że to kwestia takich 2-3 ciepłych dni i rośliny mogłyby zacząć rozwijać pąki – mówi Michał Kuflewski, plantator porzeczek, agrestu, roślin jagodowych z okolic Puław. – Mówimy tutaj o pogodzie z marca, kwietnia. Temperatura w styczniu odbiegała od średniej, wieloletniej o około 4°C. Nie może to pozostać bez wpływu na wegetacje, a co za tym idzie na plonowanie roślin. Czas pokaże, w jakim stopniu będzie miało to wpływ na plony.
W jaki sposób rolnicy mogą reagować na taką sytuacje?
– Rolnicy w pewnym sensie zaczynają do tych zmian klimatycznych przyzwyczajać, dlatego pewne ustalone nawyki też się zmienia, chociażby terminy siewu. Jeśli mówimy o oziminach to zaczynamy opóźniać coraz bardziej terminy siewu. A druga kwestia związana jest z nawożeniem. W tej chwili mamy sytuację taką, że na terenie naszego powiatu i większości powiatów województwa lubelskiego można stosować azot. Przepisy są tak skonstruowane, że jeśli przez 5 kolejnych dni mamy te temperatury dobowe powyżej 3°C, to możemy wyjeżdżać z azotem. Musimy mieć świadomość: to, że dzisiaj zastosujemy nawóz, to nie znaczy, że będzie działał. Żeby zaczął działać, potrzebny jest opad i potrzebne są temperatury – te dwa warunki muszą być spełnione – dodaje Krzysztof Kurus.
– W przypadku tych gatunków, czyli zbóż, na pewno zmiany szybciej są widoczne. W przypadku roślin jagodowych, sadowniczych musimy poczekać, ponieważ czasami taka niekorzystna pogoda wychodzi po jakimś czasie i nie jest to kwestia dni, tylko mówimy tutaj o tygodniach czy miesiącach – dodaje plantator Michał Kuflewski.
W obecnej sytuacji najgorszy dla upraw byłby gwałtowny spadek temperatury. Na razie jednak duże mrozy nie są prognozowane.
ŁuG / opr. AKos
Fot. pixabay.com