Po raz pierwszy w historii lubelskiego schroniska dla zwierząt pod jego opieką znajduje się mniej niż sto psów. Jak podkreślają pracownicy, to moment, na który czekali od lat.
Na początku działalności placówki w boksach przebywało ponad 400 czworonogów. Po 18 latach istnienia przytuliska, liczba podopiecznych spadła do 97. – Jako społeczeństwo mamy co świętować. To świadczy o tym, że postrzegamy zwierzęta już trochę inaczej, może mniej przedmiotowo – mówi behawiorysta zwierząt Dariusz Ornal. – Jesteśmy bardziej odpowiedzialnymi właścicielami. Jest też postrzeganie tego, że pies jest najlepszym i najwierniejszym przyjacielem człowieka, więc na tą przyjaźń trzeba zasłużyć, dać z siebie to coś. Przede wszystkim zauważalny jest fakt, że zdecydowaną większość zwierząt odłowionych odbierają właściciele, więc to już jest ta świadomość, że to jest moje zwierzę, ja za niego odpowiadam, bo to jest mój przyjaciel i muszę zabrać go do domu. Myślę, że nawet przez 18 lat prowadzenia zajęć edukacyjnych w schronisku, gdzie w naszych zajęciach uczestniczy średnio rocznie 2,5 tys. dzieci i młodzieży, to w jakiś sposób udało nam się przyczynić do tego efektu.
– Nie ma co ukrywać, że jest to świadomość ludzka dotycząca sterylizacji, kastracji – mówi Sylwia Raźnikiewicz z lubelskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. – Ale też pokazywania naszych zwierząt. Liczba odwiedzających schronisko jest bardzo duża. Cały czas coś się dzieje. Nie narzekamy na nudę. Ludzi oglądających psiaki, jest naprawdę sporo.
– Około 20-30 psiaków miesięcznie znajduje swój dom – mówi Beata Niedźwiadek.- To są rozmowy, wizyty przed adopcyjne, wizyty po adopcyjne, rozmowy z nami pracownikami, wolontariuszami, także tutaj jest praca całego zespołu.
Czy są takie adopcje, które szczególnie was cieszą?
– Tak, to są głównie adopcje starszych psów. Cieszy nad to kiedy, jak ludzie przychodzą i chcą pomóc takiemu pieskowi, który jest tu długo albo jest taki piesek, który nie znajdzie domu. Zdarzają się, może nie jest to bardzo często, ale się zdarzają – dodaje Sylwia Raźnikiewicz.
– Oby to nie było takie złudne, jednodniowe, tylko żeby to był stały trend, żebyśmy dążyli do tego, żeby te schroniska były fajne, a fajne schronisko to puste schronisko. Musimy pamiętać, że tutaj to ten pobyt nie jest komfortowy. W żadnym schronisku, żadna ekipa nie jest w stanie zapewnić psu takiej opieki, takiego kontaktu z człowiekiem jakie to jest możliwe w domu – dopowiada Dariusz Ornal.
– Trzeba mieć przede wszystkim dobre serce, chęci pracowania nad zwierzęciem ze schronisk, bo często one mają swoje nawyki. Często maja też lęk separacyjny – dopowiada Beata Niedźwiadek.
POSŁUCHAJ PODCASTU:
Chwila dla Pupila
Poza psami w schronisku na adopcję czekają koty i zwierzęta egzotyczne.
LilKa / opr. AKos
Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum RL













