Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie chce produkować i sprzedawać nawóz z osadów ściekowych. To jedyne tego typu rozwiązanie w Polsce południowo-wschodniej.
Instalacje są już gotowe, a spółka czeka jedynie na certyfikacje produktu.
15 tysięcy ton osadów rocznie
Zielone światło na wprowadzenie nawozu na rynek ma dać Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Niezbędne dokumenty i zgody mają spłynąć do grudnia 2025 roku.
Instalacja powstała w Oczyszczalni Ścieków „Hajdów” w Lublinie. – Chcemy przetwarzać blisko 15 tysięcy ton osadów ściekowych rocznie – mówi Artur Szymczyk, prezes MPWiK w Lublinie. – Zaplanowano dwa silosy na wysokoreaktywne wapno palone, które – wykorzystując reakcję egzotermiczną (czyli w czasie której wydziela się ciepło – red.) dokonuje procesu higienizacji. Temperatura w rektorze ma wynieść 70-140 stopni Celsjusza, co powoduje, że wszystkie zarazki chorobotwórcze zostaną zniszczone. I ten produkt będzie dostępny do wykorzystania rolnego.
Przecieramy szlaki
Chodzi między innymi o odkwaszanie i użyźnianie gleby. Ponadto nawóz ma poprawiać przyswajanie wilgoci w glebie, co w efekcie ma korzystnie wpływać na wzrost plonów.
– W pewien sposób w naszym regionie przecieramy szlaki – stwierdza Elżbieta Kuzioła, dyrektor Oczyszczalni Ścieków „Hajdów”. – Na obszarze Polski południowo-wschodniej, nie dość, że jesteśmy najwięksi, to także pierwsi, którzy taką technologię będą wprowadzać na rynek. Początkowo planujemy przetwarzać około 50 ton dziennie. Będziemy poszukiwali zarówno kontrahentów, jak i odbiorców. Widzimy tutaj duży potencjał. Ważnym komponentem, który braliśmy pod uwagę, wybierając rodzaj instalacji, jest to, aby była ona jak najmniej uciążliwa dla środowiska. Eliminujemy wszelkie pyły, hałasy, odory. Staramy się być jak najmniej uciążliwi dla naszych sąsiadów.
Szacuje się, że Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie dzięki sprzedaży nawozu może zarobić od 1,5 do 2 mln zł rocznie.
– To daje nam spore możliwości – przyznaje prezes Szymczyk. – Przed nami są różnego rodzaju wymagania formalno-prawne, takie jak dyrektywa środowiskowa, która wymaga pewnego większego procesu oczyszczania ścieków i wody, jaka jest doprowadzona do mieszkańców. Do tego dochodzą dyrektywy dotyczące bezpieczeństwa infrastruktury. Dzięki środkom z tej instalacji będziemy kumulować pieniądze na działania inwestycyjne.
Co z cenami?
A czy jest szansa, żeby dzięki tej inwestycji mieszkańcy Lublina płacili mniej za oczyszczanie i odprowadzanie ścieków?
– Na pewno tak – odpowiada Artur Szymczyk. Natomiast nie chciałbym sprowadzać tego wszystkiego do ceny, bo często jest ona elementem wynikowym. Można tu zadać inne pytanie: czy chcemy mieć dobrą jakość wody?
O ile i czy w ogóle spadną ceny za oczyszczanie ścieków w mieście to pieśń przyszłości. Ale szanse są.
Na koszty zwraca uwagę prezydent Lublina, Krzysztof Żuk: – Dzisiaj koszty utylizacji tych odpadów poprzez taryfę obciążają kieszeń naszych mieszkańców. Po zrealizowaniu tej inwestycji stanie się wręcz odwrotnie – nie one będą wpływać na cenę, a poprzez pozostawienie zysków spółce dadzą możliwość kontrolowania tej taryfy bądź zostaną zamienione na dodatkowe inwestycje, których nasze miasto potrzebuje.
Obecnie za wywóz nieprzetworzonych osadów ściekowych MPWiK w Lublinie płaci około 10 mln zł rocznie. A koszt wspomnianej inwestycji to 7 mln 745 tys. zł. Środki na nią pozyskano z Krajowego Planu Odbudowy.
MPWiK ma nadzieję znaleźć nabywców hurtowych na produkowany przez siebie nawóz.
MaTo / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski