Ornitolodzy zauważają niepokojący trend spadkowy liczebności wróbla. W latach 2013 – 2018 w Polsce było około 7 milionów par tego ptaka, obecnie jest ich coraz mniej.
Jakie są tego przyczyny? – Gdy sobie uświadomimy, że budynki w mieście są uszczelnione i pomalowane, łącznie z blokami, to też odpowiedź na pytanie: dlaczego wróbli jest mniej – stwierdza prof. Grzegorz Grzywaczewski z Katedry Zoologii i Ekologii Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Wróbel jest gatunkiem skalnym, czyli budował gniazda w jakichś pęknięciach, szczelinach. Kiedy paręset lat temu zapoczątkowano powstawanie murowanych budynków, ptak ten zaczął się rozprzestrzeniać. A teraz, przez to, że te budynki są wyremontowane, trudniej się do nich dostać i zbudować gniazdo, wróbel staje się gatunkiem rzadszym, ginącym.
CZYTAJ: Oscarowy film z Krasnegostawu. W mieście powstanie mural
Pytani przez naszą reporterkę mieszkańcy Lublina przyznają, że dawno nie spotakali tych ptaków. – Wróbelki to widziałam pięć lat temu, siedziały w żywopłocie. Od tamtej pory ich nie spotkałam – mówi jedna z nich. – Kiedyś była linia elektryczna, to na niej sobie wróble siedziały. A teraz wszystko wsadzili w ziemię i już ich nie ma – dodaje inna.
– Na liczebność wróbla wpływają też aspekty związane z pokarmem. Generalnie w miastach tego pokarmu nie jest za dużo. Wróbel jest gatunkiem wszystkożernym, ale z nastawieniem w kierunku pokarmu roślinnego. – wyjaśnia prof. Marcin Polak, ornitolog z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Istnieją prace, które pokazują, że w Europie wróble są zagrożone z powodu różnego rodzaju zanieczyszczeń. I mam tu na myśli nie tylko „klasyczne” zanieczyszczenia powietrza czy pokarmu, ale także zanieczyszczenia światłem czy hałasem. Hałas może niekorzystnie wpływać choćby na komunikację pomiędzy pisklętami i rodzicami. Szereg badań pokazuje, że ptakom coraz trudniej żyć w miastach, gdzie jest dużo szkła, wszystko jest zagospodarowane.
– Czy możemy pomóc wróblom? Wystarczy konstruować proste budki lęgowe, które możemy wywieszać na budynkach, ale też na otwartych pniach drzew. Wróble bardzo chętnie je wykorzystują – radzi prof. Grzegorz Grzywaczewski. – A szersza perspektywa to współpraca z architektami. Są takie rozwiązania, że w niektórych częściach budynków moglibyśmy zostawiać przestrzenie, w których wróbel mógłby sobie zbudować gniazdo.
– Wróble pochodzą z Bliskiego Wschodu, gdzie powstało rolnictwo. Mniej więcej 10 tys. lat temu zaczęły się tworzyć miasta, na początku na terenie Żyznego Półksiężyca (pas ziemi ciągnący się od Egiptu poprzez Palestynę i Syrię do Mezopotamii – red.), między rzekami Eufrat i Tygrys (w dzisiejszym Iraku – red.). Tam się rozpoczęła synantropizacja (przystosowanie do życia w środowisku przekształconym przez człowieka – red.) tego gatunku. I wraz z rozwojem człowieka ten gatunek się rozprzestrzeniał. Docierał na inne kontynenty wraz ze statkami – opowiada prof. Marcin Polak. – Wrobel osiągnął bardzo duży sukces ewolucyjny, bo zyskał dzięki człowiekowi. Z tym że w ostatnich latach przez działalność ludzi traci.
– Jest słynna historia, gdzie w Chinach uznano, że wróbel jest szkodnikiem, który zjada zboża i postanowiono go wytępić. Zniszczono bardzo dużo część populacji; spadła ona prawie do zera. Ale konsekwencją było to, że za chwilę owady, którymi żywiły się wróble, zaczęły atakować uprawy. Dopiero wtedy się zorientowano, że to był zły pomysł, bo pomimo tego, iż ptak ten ma jakiś negatywny wpływ dla człowieka, bo zjada nasiona, to w konsekwencji jest pozytywny – stwierdza prof. Grzegorz Grzywaczewski.
W Polsce mamy dwa gatunki wróbli: wróbla domowego oraz mazurka.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Mirus255 / wikipedia.org